aktualności

Przesądy w ciąży i po narodzeniu dziecka

Okres ciąży był czasem niebezpiecznym zarówno dla przyszłej matki, jak dziecka i osób, które się z nimi kontaktowały. W kulturze ludowej wiązało się to z szeregiem nakazów i zakazów, których matka musiała przestrzegać.

Specyficzny status kobiety ciężarnej wynikał w kulturze ludowej stąd, że znajdowała się w stanie rytualnej nieczystości. Miała w swym łonie nienarodzone dziecko, a ono należało do zaświatów i było istotą hybrydyczną – już nie do końca z tamtego świata, ale jeszcze nie z tego. Jednoznaczną postać miało osiągnąć dopiero po narodzeniu i przejściu odpowiedniego rytuału – chrztu. Jako byt znajdujący się na granicy między światami dziecko mogło budzić niepokój. Ciążę obejmowało tabu, a każde jego naruszenie miało powodować przeniesienie skazy nieczystości na tego, kto je naruszył. Ze względu na to, że dziecko przynależało jeszcze do sfery śmierci i chaosu, kobiecie w ciąży zagrażało wiele niebezpieczeństw. Aby się przed nimi ustrzec, musiała się podporządkować wielu nakazom i zakazom.

Liczne zakazy

Kobieta ciężarna – istota nieczysta i znajdująca się w fazie przeobrażeń – była narażona na niebezpieczeństwa związane z urokami, czarami i magią. Nie wolno jej było przechodzić przez dyszel w wozie, bo dziecko w jej łonie owinie się pępowiną lub będzie miało zbyt duże genitalia. Nie można było ruszać sznurami lub łańcuchami, ani przez nie przechodzić. Wierzono, że gest związywania czy rozwiązywania blokuje wszelkie działania, a przez to prawidłowy rozwój płodu. Jeżeli kobieta ciężarna przeszłaby lub przeskoczyła przez powróz, usiadła na progu chałupy lub przekroczyła przez żerdź, wróżyło to ciężki poród. Natomiast patrzenie przez dziurkę od klucza lub zaglądanie do studni groziło tym, że dziecko będzie miało zeza. Przyszła matka nie mogła się przestraszyć i złapać za brzuch, np. widząc mysz, bo wtedy dziecko miałoby znamię na ciele, czyli tzw. myszkę. Jeżeli kobieta miała kołtun we włosach, to nie mogła go rozczesać aż do urodzenia dziecka. Ciężarnej trzeba było wszystko pożyczać, nie można było jej odmawiać, bo myszy by się zalęgły na polu i szkody narobiły takiej osobie, która by odmówiła. Będąc przy nadziei nie można było nosić korali, bo dziecko mogło urodzić się chore.

Żeby mu się wiodło

W ciąży, w trakcie porodu i po narodzinach dziecka, starano się różnymi zabiegami zapewnić noworodkowi powodzenie w życiu i zdrowie. Dawniej wierzono, że sam początek życia człowieka jest chwilą, w której rozstrzygają się przyszłe jego losy. Wykonując nakazane czynności można spowodować, że życie człowieka potoczy się według jego oczekiwań.
Aby dziecko przyszło na świat zdrowe i ładne, matka musiała się w okresie ciąży przyglądać wszystkiemu co piękne. Szczególną wagę przykładało się do pierwszych czynności wykonywanych po narodzeniu dziecka. Pierwszą kąpiel dziecka wykonywano w dzieży, żeby dziecko tak zdrowo rosło, jak chleb, który urośnie z ciasta w niej zagniecionego. Wodę z pierwszej kąpieli wylewało się na ładną trawę lub pod młode drzewko, żeby zapewnić dziecku zdrowie i piękno. Do pierwszej kąpieli dodawano napar z rumianku lub zioła poświęcone w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, aby dziecko się dobrze chowało. Woda z macierzanką wpływała na mocne kości, a moneta wrzucona do wody zapewniała nowemu potomkowi bogactwo.

Przeciw czarom i mamunom

W dawnej wsi istniało przekonanie, że nowo narodzonego dziecka lepiej nikomu nie pokazywać, bo się nie uchowa i może zostać zaczarowane. Nie można też było na nie patrzeć od tyłu, przez głowę, gdyż wywoływało to zeza. Kładzenie dziecka w świetle księżycowym sprowadzało na nie lunatyzm. Dla zabezpieczenia przed działaniem księżyca kładziono wodę w misce na oknie. Przed ochrzczeniem dziecka nie można było się od niego odwracać plecami, bo dostałoby żółtaczki. Skrzętnie przechowywano pępowinę i dawano dziecku po paru latach, żeby rozwiązało. Jej szybkie rozsupłanie świadczyło o dobrze rozwiniętym umyśle dziecka. Aby uchronić dziecko przed urokami lub nieżyczliwym spojrzeniem, wiązano mu na rączce czerwoną wstążeczkę. Laleczki zawieszone na oknach chroniły dziecko przed złymi demonami, mamunami, które powodowały płacz dziecka. Jeśli dziecko płakało bez wyraźnej przyczyny, niesiono je na skrzyżowanie wiejskich traktów. Wróżono też dzieciom w czasie drogi do kościoła, kiedy jechano ochrzcić dziecko. Jeżeli drogę przebiegł zając, to wróżyło nieszczęśliwe życie, jeżeli ptak – wesołe.

Trudno wymienić wszystkie praktyki magiczne znane wśród lasowiackiego i rzeszowskiego ludu. Jest ich bardzo wiele. Chętnych, aby je poznać, zapraszamy do skansenu na zbliżającą się imprezę (21 lipca 2019 r. – „Nie bądź przesądny”). 

Karolina Migurska

Ilustracja Marii Kozłowej pt. „Płaczki”

Bibliografia

Oskar Kolberg, „Tarnowskie-Rzeszowskie”, Wrocław
„Źródła kultury ludowej Puszczy Sandomierskiej”, Kolbuszowa 2014
Archiwum Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie, T.190 inw.714
W. Fusek, Biecz i dawna ziemia biecka. Na tle swych legend, bajek, przesądów i zwyczajów, Biecz 1939.
Piotr Kowalski, „Kultura magiczna. Omen, przesąd, znaczenie”, Warszawa 1998
S. Udziela, „Materyjały etnograficzne z miasta Ropczyc i okolicy”, Kraków 1886