aktualności

Wróżby na św. Andrzeja...

Święty Andrzeju, daj znać, co się ze mną będzie dziać…

Kilka grup młodzieży w skansenowskim klimacie oddawało się andrzejkowym wróżbom, które dziś traktowane są z przymrużeniem oka, lecz kiedyś podchodzono do nich bardzo poważnie… W wigilię św. Katarzyny (wieczór 24 listopada) wróżyli sobie kawalerowie, kilka dni później, w wigilię św. Andrzeja (wieczór 29 listopada), panny starały się dowiedzieć, co je czeka w przyszłości.

Wróżby dotyczące małżeństwa i miłości miały różne formy. Jak pisze W. Gaj-Piotrowski („Kultura społeczna ludu…”, Wrocław 1967, s. 15): „Do najbardziej pospolitych i ogromnie lubianych wróżb należały placki czy bułki. Przyrządzano je w szczególny sposób. Pszenicę, czasem żyto (…) mełły dziewczęta w żarnach w normalny sposób lub na opak, tzn. w odwrotnym kierunku. Z umielonej mąki zagniatano ciasto (…), z którego po dolaniu wody i jego zarobieniu wyrabiano niewielkie placuszki…” Wszystkie uczestniczące we wróżbie panny układały placki wprost na ziemi, czasem też na maglownicy, i wtedy wpuszczały do izby psa. Dziewczyna, przez którą upieczony był placek, który pies zjadł jako pierwszy – miała też pierwsza się wydać. Powszechnym sposobem wróżenia było wyciąganie przez dziewczęta spod misek lub męskich kapeluszy – symbolicznych przedmiotów, z których gałązka mirtu/ruty oznaczała staropanieństwo, różaniec – pójście do klasztoru, szmaciana lalka – nieślubne dziecko, a obrączka – zamążpójście. Do wróżenia używano także drewienek (polan) przynoszonych przez dziewczęta do izby. Liczono je, a parzysta liczba oznaczała, że wyjdą w nadchodzącym roku za mąż, a nieparzysta – że będą musiały jeszcze poczekać. Wychodząc z domu, panny nasłuchiwały, skąd wyje pies, z tamtej strony wsi miał bowiem wkrótce przyjść kawaler. Liczono także dranki, sztachety w płocie – mówiąc: kawaler, wdowiec, kawaler… itd.

Popularne były także wróżby, do których używano butów. Wszystkie zgromadzone w izbie dziewczyny przekładały po kolei – od pieca do proga – swoje buty, tak by stykały się z sobą raz noskiem, a raz piętą. But, który trafił na próg, w zależności od tego, którą stroną odwrócony był do wyjścia, oznaczał: pozostanie w domu (but odwrócony do wyjścia piętą), albo zamążpójście (but odwrócony noskiem w kierunku drzwi). Inny sposób wróżenia polegał na tym, że każda z dziewcząt stawała pod tragarzem i rzucała swój trzewik przez lewe ramię w kierunku drzwi. Trzewik, który upadł skierowany ku drzwiom, wróżył, że jego właścicielka szybko wyjdzie za mąż, natomiast odwrócony piętą – że zostanie w domu.

Naturalnie, istnieje jeszcze szereg innych popularnych wróżb andrzejkowych, lecz my skupiliśmy się tylko na tych, które prezentujemy na lekcjach muzealnych w skansenie. A poniżej fotorelacja z takich zajęć.  

DSC_7588.jpg
DSC_7596.jpg
DSC_7598.jpg
DSC_7602.jpg
DSC_7605.jpg
DSC_7607.jpg
DSC_7612.jpg
DSC_7627.jpg
DSC_7629.jpg
DSC_7633.jpg