aktualności

Różaniec za zmarłego

W tradycyjnej kulturze wiejskiej we wszystkich momentach granicznych w życiu człowieka uczestniczyła cała społeczność wsi. Również przy śmierci i ostatniej drodze towarzyszyli zmarłemu bliscy i sąsiedzi.

Kolej rzeczy

Pomijając przypadki nagłych zgonów, odchodzenie z tego świata było w tradycyjnej kulturze chłopskiej procesem, w którym umierającemu towarzyszyli najbliżsi. Czując, że śmierć jest bliska, chory lub starszy członek rodziny, jeśli jego stan na to pozwalał, godził się z tymi, z którymi był skłócony, wydawał ostatnie dyspozycje co do swojego majątku i pogrzebu. Rodzina wzywała księdza, żeby go wyspowiadał, udzielił mu komunii i namaszczenia chorych. Umierający z gromnicą w ręce czekał na śmierć. Jeśli konanie się przedłużało, w przejściu na drugą stronę mogło pomóc pokropienie święconą wodą, a jeszcze w okresie międzywojennym zdarzało się, że kładziono konającego na słomie rozścielonej na ziemi, pod środkową belką tragarzową. Gdy śmierć nastąpiła, zaczynano przygotowania do pogrzebu. Gaszono ogień w piecach, zasłaniano okna, i lustra (jeśli były w domu), żeby ułatwić duszy odejście z domu, w którym przebywała za życia. Porzucano także wszelkie prace gospodarskie. Zamawiano trumnę, a wióry z trumiennych desek wysypywano na drogę przed dom lub w inne widoczne miejsce na granicy obejścia – w ten sposób zapobiegano śmierci następnego z domowników, a jednocześnie informowano wiejską społeczność o odejściu członka rodziny. Trumnę ustawiano w jednym z pomieszczeń domu, a przy niej zapalano gromnicę.

Przewodnik

Przez trzy dni od śmierci do pogrzebu trwało czuwanie przy zwłokach. W tym momencie niezbędna była osoba, która potrafiła prowadzić różaniec za zmarłego. Jej zadaniem było nie tylko przewodzenie modlitwie. Pomagała ona także przejść rodzinie przez trudny dla niej czas. Chodziło o to, by w domu znajdował się ktoś, kto organizował rytuał nadający rytm pierwszym dniom po stracie, ktoś, kto wiedział, co robić i jak się zachowywać. Wreszcie musiał to być  ktoś, kto umiał dobrać odpowiednie pieśni do okoliczności. Inne, jeśli rodzina potrzebowała pocieszenia, inne jeśli musiała wyrazić swój żal.  Inne, gdy zmarła osoba starsza, inne, gdy odeszło dziecko.

Umiejętność prowadzenia różańca była przekazywana z pokolenia na pokolenie między mieszkańcami wsi, ale niekoniecznie w obrębie jednej rodziny. Jak mówi Jadwiga Przybylak z Husowa, współcześnie śpiewająca na różańcach, wszystkich potrzebnych śpiewów i modlitw nauczyła ją kobieta, która wcześniej w Husowie prowadziła czuwania przy zwłokach. Gdy usłyszała naszą rozmówczynię w kościele, poprosiła ją, by poprowadziła różaniec na czuwaniu przy jej trumnie.

W ciągu trzech dni po śmierci odmawiało się trzy części różańca – każdego dnia jedną, zaczynając od tajemnic radosnych. Ostatniego dnia rozważano część chwalebną. Obecnie, gdy różaniec ma cztery części, prowadzący różańce radzą sobie na różne sposoby, np. odmawiając dwie części pierwszego dnia. Różańcowi towarzyszą pieśni i inne modlitwy, na przykład za pozostałych zmarłych z rodziny i litanie.

Na ostatnią drogę

Po trzech dniach czuwanie się kończy. Ciało wynoszone jest do kościoła. Zanim trumna zostanie zamknięta, należy włożyć do niej książeczkę do nabożeństwa i różaniec, a niekiedy także inne przedmioty osobiste zmarłego – czapkę, okulary, a nawet papierosy czy książkę. Żywym do dziś zwyczajem jest osobiste pożegnanie zmarłego przez wszystkich zebranych, w czasie którego należy dotknąć jego dłoni. Tradycja nakazuje przy wynoszeniu trumny stuknąć nią trzykrotnie o próg domu – jest to symboliczne pożegnanie zmarłego z miejscem, w którym mieszkał. Po wyniesieniu ciała otwierano okna i okadzano wnętrze domu, niekiedy również uchylano szuflady i komody, by dusza mogła zabrać coś ze sobą na drogę.

Trudny czas

Jak podkreślają ludzie prowadzący różańce za zmarłych w naszym regionie, obecnie zwyczaje związane ze śmiercią i pogrzebem bardzo szybko się zmieniają. Ludzie coraz rzadziej umierają w domach, a co za tym idzie – rzadko już czuwanie odbywa się przy trumnie. Sam obrzęd odmawiania różańca często przenosi się też do budowanych przy parafialnych cmentarzach kaplic przedpogrzebowych, do których ciało przywożone jest wprost ze szpitalnej kostnicy. Często różańce są prowadzone przez organistów, a co za tym idzie, zmieniają się też śpiewane pieśni. Miejsce dawnych tekstów i melodii przekazywanych w danej społeczności od dziesiątków lat zajmują pieśni śpiewane współcześnie w kościołach.
Z drugiej strony, jak zauważają nasze rozmówczynie, ludzie bardzo łatwo adaptują stare zwyczaje do nowych warunków. Poza lustrami zakrywają również ekrany telewizorów i komputerów. Odmawiają nie tylko tradycyjny różaniec, ale też stosunkowo nową koronkę do Miłosierdzia Bożego. Niezmienna pozostaje bowiem potrzeba rytuału, który pomaga poradzić sobie ze stratą i porządkuje pierwsze, najtrudniejsze dni po odejściu bliskiej osoby.

Janusz Radwański

Bibliografia:

Katarzyna Ignas, Obrzędowość rodzinna, [w:] Źródła kultury ludowej Puszczy Sandomierskiej, Kolbuszowa 2014.

0-NC-430,4,12.jpg
1-NC-430,2,20.jpg
2-NC-430,2,16.jpg
3-NC-430,3,47.jpg
4-NC-430,3,42.jpg
5-NC-430,3,49.jpg
6-NC-430,3,52.jpg