ETNOnotatnik

Między ciszą a dźwiękiem

Nocy sylwestrowej towarzyszy huk fajerwerków, wystrzały korków od szampana i bicie dzwonów kościelnych. Skąd wzięły się te hałaśliwe zwyczaje?

Raban i rwetes

Obrzędowy zgiełk czyniono w wielu kulturach w chwili przejścia – wtedy, gdy kończył się jakiś okres lub etap życia, a zaczynał nowy. Był to bardzo ryzykowny moment. Kończyło się stare, a zaczynało nowe. Niepewna przyszłość budziła niepokój i uważano, że dzięki odpowiednim obrzędom towarzyszącym początkowi, można było na nią wpłynąć. Do takich momentów przejścia należy niewątpliwie Nowy Rok. Wierzono, że huk i zgiełk odstraszały złe duchy i demony. Nic więc dziwnego, że kolędnicy wędrujący w okresie świątecznym przez wieś i zatrzymujący się przed domami, robili dużo hałasu: krzyczeli, dzwonili, gwizdali, strzelali z biczy, szczękali łańcuchami i szeleścili słomą z grochowinami.

Podobnie zachowywali się zapustni przebierańcy, czyli draby. Ubrani w słomiane stroje pohukiwali i robili rwetes. Wiązało się to z charakterem tego okresu.  Zapusty, czyli ostatnie dni karnawału, to czas głośnych zabaw, czas rozgraniczający miedzy hałasem i radością a spokojem i powagą. Wyjątkowo intensywnie bawiono się w trzy dni przed Środą Popielcową –  w ostatki. Harce i dokazywanie trwały wtedy aż do północy. Tańczono przy akompaniamencie kapel i zaglądano chętnie do karczmy, a domy odwiedzali przebierańcy. Jan Stanisław Bystroń w „Dziejach obyczajów dawnej Polski” pisze: powszechnym zwyczajem jest w te szalone dni mięsopustne lekkomyślne słowa z ust wyrzucać, one nieprzystojne piosenki frantowskie przy dobrej myśli śpiewać, a gdy sobie nosa podlejecie, kląć, łajać, sakramentować.

Tak samo przyjście wiosny, czyli otwarcie nowego cyklu życia, było sygnalizowane przez odpowiednie posłużenie się dźwiękami. Po zimowej ciszy hałas był niezbędny, aby obudzić płodność i moce  przyrody, dlatego tę porę roku ogłaszano zwykle po pierwszym burzowym grzmocie. Rytualna wrzawa towarzyszyła wszystkim obrzędom wiosennym.

Symbolika płodności związana z hałasem obecna była także w czasie wesela. Krzyki i wrzaski podczas tego obrzędu były bardzo potrzebne, istniało bowiem przekonanie, że ich brak mógłby spowodować bezpłodność młodej pary.

Sza...

Z hałaśliwymi okresami kontrastuje cisza poprzedzająca je lub następująca po nich. Takim czasem jest np. zima – kilkumiesięczne wyczerpanie się mocy witalnych przyrody jest częścią odwiecznego cyklu  obumierania i odradzania. Człowiek jest elementem tej natury – podobnie  więc dzieje się,  kiedy przechodzi on od jednego etapu życia do drugiego.

Leczenie np. z przestrachu czy odczynianie uroku wymagało unieruchomienia i ciszy. Bezruch i bezgłos towarzyszące działaniom uzdrawiającym wskazywały na to, że chory i uzdrowiciel znaleźli się w przestrzeni zaświatowej. Zachowanie milczenia było elementem wielu procedur magicznych i leczniczych.

Podobnie było, gdy ktoś z rodziny konał. Takiej osobie w momencie śmierci nie wolno było przeszkadzać, gdyż mogło to przedłużyć agonię. Dzieci wynoszono z izby. Zebrani modlili się cicho i cicho płakali. Jako znamienny można podać przykład mieszkańców Agatówki, którzy mieli zwyczaj zostawiać umierającego w izbie zupełnie samego. Zaglądali do niego  tylko co jakiś czas.

Tak zwana martwa cisza była charakterystyczna także dla atmosfery epidemii. We wsi czy mieście objętym zarazą panował bezruch, kościelne dzwony cichły.

Zachowanie ciszy było (i jest) ważnym elementem w kontakcie z sacrum. Przez respektowanie nakazu milczenia dokonywało się symboliczne oczyszczenie. Czas bezpośrednio poprzedzający święta, taki jak Wigilia, przygotowywał do rytualnego zetknięcia się ze świętością. Wstrzymywano się więc od prac, które wiązały się z robieniem hałasu. Nie wolno było np. tłuc kaszy czy mleć mąki. Zakaz ten obowiązywał od Bożego Narodzenia do święta Trzech Króli i w ostatnie dni Wielkiego Postu. W czasie Wielkiego Tygodnia, a konkretnie w Wielki Czwartek, milkły organy i dzwony kościelne, a ministranci posługiwali się tylko drewnianymi kołatkami. Przed wschodem słońca w Wielki Piątek dziewczęta i kobiety miały zwyczaj iść  do strumienia i obmywać się wodą, żeby zapewnić sobie zdrowie i piękno. Czynności te wykonywały w kompletnej ciszy.

Z czasem świadomość tego, po co hałasujemy albo powstrzymujemy się od wydawania głośnych dźwięków w szczególnie ważnych momentach życia lub roku obrzędowego w dużej mierze się zatarła. Poszczególne zwyczaje zanikały albo zachowywały się np. jako forma zabawy. Tak czy inaczej – związek ciszy i hałasu z momentem końca starego okresu i początkiem nowego nadal nam towarzyszy.

Karolina Migurska
Redakcja i korekta: Janusz Radwański, Agata Front

1.jpg
2.jpg
AF 10311.jpg
E 10361, neg. 9877.JPG
NC 430,3,49.jpg
NC 430,4,12.jpg

Bibliografia

J.S. Bystroń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI-XVIII, t. II, Warszawa 1976.

J. Dragan, Na zapusty wieprzek pusty. O lasowiackim biesiadowaniu w karnawale. [w:] Puszcza Sandomierska od kuchni. Między tradycją a współczesnością, Kolbuszowa 2017.

W. Gaj-Piotrowski, Kultura społeczna ludu z okolic Rozwadowa, Wrocław 1967.

P. Kowalski, Kultura magiczna. Omen. przesąd, znaczenie. Warszawa, 2007.

K. Ruszel, Leksykon kultury ludowej w Rzeszowskiem, Rzeszów 2004.