ETNOnotatnik

O maku słów kilka

Trudno sobie wyobrazić wigilijny stół bez maku. Nic dziwnego – mak przydawał się naszym przodkom od setek lat w kuchni i do… zabiegów magicznych.

Każdego roku spotykamy się przy wigilijnym stole, aby spożyć uroczysty posiłek i w ten sposób rozpocząć obchody Świąt Bożego Narodzenia. Kolacja składa się z postnych potraw, których liczba wiąże się z przyjętą tradycją lokalną i rodzinną. To dlatego w niektórych domach podaje się wieczerzę złożoną z 12, a w innych z 9 dań. Jedno z nich obowiązkowo musi zawierać mak. Roślina ta miała bowiem dla naszych przodków szczególne znaczenie.

Symbolika maku

Już od starożytności uważano, że mak jest symbolem śmierci. W mitologii wiązano go z osobami boga Morfeusza i bogini ziemi, Demeter. Wierzono też, że rośnie nad brzegami rzeki zapomnienia (Lete), która stanowi granicę pomiędzy krainą życia i wiecznego snu. Miał on także porastać zbocza Cypru – wyspy Afrodyty i znajdować się (pod postacią makówek) w koronie boga Dionizosa, który po hucznej zabawie oferował biesiadnikom kilka godzin zasłużonego odpoczynku. W legendach chrześcijańskich kwiaty maku miały wyrosnąć w miejscach, gdzie spadły krople krwi ukrzyżowanego Chrystusa.

W słowiańskiej tradycji ludowej mak był rośliną pozwalającą na przekroczenie granicy między życiem i śmiercią. Dlatego bardzo długo potrawy z jego dodatkiem (kluski czy makuchy) spożywano w czasie styp pogrzebowych oraz chrztu obrzędowego. Na Kresach podawano wówczas kucję – obtłuczoną pszenicę z dodatkiem miodu i maku. W ten sposób symbolicznie łączono przeszłość z przyszłością i podkreślano przemijanie ziemskiego czasu.

Na Rusi jego ziarna wkładano do kieszeni zmarłych i obsypywano groby tych, których podejrzewano o wampiryzm. Z kolei obsianie nimi granicy pola miało zabezpieczać gospodarstwo przed zarazą, a obsypanie makiem obejścia w dzień św. Łucji i Bożego Narodzenia – chronić ludzi i zwierzęta przed odwiedzinami zmarłych.

W wigilię św. Andrzeja z liczby ziaren odczytywano jak długo będzie trwać czas staropanieństwa i oceniano szanse na zamążpójście.

Mak był także symbolem płodności. Na Żmudzi, w Kurlandii i na Litwie w trakcie wesela smarowano usta panny młodej miodem (aby była słodka i uległa) i obsypywano ją owsem, jęczmieniem, bobem i makiem. Mówiono przy tym: będziesz li wierną mężowi i dobrą gospodynią, nie uczujesz niedostatku i obfitości doznasz.

Mak w medycynie

Ze względu na swoje działanie narkotyczne i usypiające mak wykorzystywano też w medycynie. Na uśmierzenie bólu kiszek i zatrzymanie biegunki zalecano picie wywaru z makówek oraz nalewki na bazie czarnego maku i gorącego wina. Wywar przygotowywano z rozgniecionych i ugotowanych w kwarcie wody makówek i utartych żółtek. Osobom gorączkującym i często zapadającym na choroby układu moczowego zalecano picie mleczka makowego. Nasączano nim również plastry, które przykładano do bolącej głowy.

Cierpiącym na bezsenność proponowano napój z makowych ziaren. Ponadto z suszonych główek, tzw. maczku polnego, i syropu cukrowego warzono miksturę rozpuszczaną później w szklance osłodzonej, gorącej wody. Zapobiegała ona chorobom gardła i miała działanie przeciwkaszlowe. Na problemy ze wzrokiem zalecano mak utarty z szafranem i ugotowanym żółtkiem, a przeciw podagrze – napój makowy na bazie ziaren i niewieściego mleka. Jednocześnie przestrzegano przed nadmiernym spożyciem opium, które po początkowej fazie wesołości miało powodować ociężałość, lenistwo, zmysłów tępość i ospałość.

Mak w kuchni i w pożywieniu świątecznym

W kuchni mak wykorzystywano do posypywania pieczywa, robiono z niego również olej, który podobno w niczym nie ustępował włoskiej oliwie. Jego suche łodygi zazwyczaj wykorzystywano jako materiał opałowy.

W Wigilię Bożego Narodzenia najczęściej podawano kluski i łamańce z makiem. Na Kresach zwyczajowo spożywano kutię, którą według tamtejszych wierzeń Matka Boska jadła w dniu narodzin Jezusa. W powszechnym mniemaniu spożywały ją także dusze zmarłych, dlatego część potrawy pozostawiano przez całe święta w specjalnie wyznaczonym miejscu. Garść kutii rzucano też ku niebu, aby zapobiec urokom w kolejnym roku.

Jedną ze świątecznych potraw była także strucla z makiem. Początkowo miała ona formę kołacza pszennego, podługowatego, na końcach palczastego, przez środek plecionką z ciasta obłożonego i posypanego czarnuszką. W Krakowie tuż przed Bożym Narodzeniem ciasta te były tak duże i ciężkie, że do ich przewozu używano sań. Z kolei w 1681 roku piekarz króla Jana III Sobieskiego upiekł olbrzymią struclę z wizerunkiem królowej Marysieńki. Wdzięczna para królewska obdarowała go znaczną kwotą pieniężną, którą przeznaczył na pomoc dla ubogich. Kilkadziesiąt lat później, w 1764 r. Szyller podarował królowi Stanisławowi Augustowi struclę z okazji pierwszej rocznicy jego elekcji. Miała ona 7 łokci długości i była tak ciężka, że niosło ją dziewięcioro dzieci piekarza. Jak widać jedzony dziś w każdym domu makowiec ma długą i smaczną tradycję

Na zakończenie jeszcze pochodzący z naszego archiwum (MKL-AE 308/I) krótki przepis na tort makowy. Wesołych Świąt!

Tort makowy

8 łyżek maku
8 łyżek cukru
8 jaj
2 łyżki tartej bułki

Mak i żółtka utrzeć z cukrem. Białka ubić na pianę. Wymieszać, dodać wanilię i upiec. Przełożyć glazurą orzechową. Polukrować lukrem pomadkowym.

Lukier pomadkowy: 20 dkg cukru mączki zalać wodą – ćwierć szklanki. Gotować do nitki aż się rozciągnie. Potem wylać na talerz i utrzeć do białości i dodać parę kropel soku z cytryny.

Izabela Wodzińska

Bibliografia:

Ł. Gołębiowski, Domy i dwory, Warszawa 1830, s. 67.
B. Jundziłł, Botanika stosowana, czyli wiadomość o własnościach i użyciu roślin…, Wilno 1799, s. 244 –247.
P. Kowalski, Kultura magiczna. Omen, przesąd, znaczenie, Warszawa 2007, s. 302–305.
J. Kluk, Roślin potrzebnych, pożytecznych, osobliwie krajowych …, t. 3, Warszawa 1788, s. 205.
B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2009, s. 27–29.
H. Szymanderska, Polska Wigilia, Warszawa 1989.