wydarzenia

Przyszlimy tu po śmigurcie

Kolędowanie to nie tylko święta Bożego Narodzenia, ale również czas Wielkiej Nocy. U Rzeszowiaków i Lasowiaków wykształciły się charakterystyczne i specyficzne formy chodzenia po kolędzie na wiosnę. Starsi mówią, że niektóre z tych zwyczajów zanikły w latach 60. XX wieku, część zaś wciąż jest żywa.

Żaczki

Zwyczaj ten był pozostałością gregorianek – święta młodzieży szkolnej, swoje korzenie ma w XV w. w Alzacji. W Polsce obchody te były znane od XVI w. i wiązały się zarówno z pożegnaniem uczniów kończących naukę, jak i witaniem nowych dzieci wstępujących do szkoły. Towarzyszyły temu nabożeństwa kościelne oraz pochody przebierańców zachęcających rodziców do oddania swoich pociech do szkoły. W II poł. XIX w. zwyczaj ten upowszechnił się lokalnie (np. w Żołyni koło Łańcuta) pod nazwą gregoły. Wyglądało to tak, że dwóch chłopców przebranych za biskupa i księdza oraz tzw. Grzegorz bez przebrania, a także prawie cała młodzież ze szkoły elementarnej odwiedzała domy, recytowała określone formuły i zbierała datki do koszyka na potrzeby placówki.

Pod koniec XIX w. u Rzeszowiaków (okolice Łańcuta i Przeworska) i Lasowiaków (niedaleko Leżajska) już w Niedzielę Palmową spotkać można było tzw. żaczków. Byli to chłopcy w wieku szkolnym, którzy chodzili parami lub w 3˗4 osobowych grupach od domu do domu. Zwykle pochodzili oni z niezamożnych rodzin. Czasami byli to sąsiedzi, a czasami skromnie ubrani mieszkańcy innych miejscowości. Jeden z nich niósł palmę wielkanocną, zasłaniając nią twarz, a w drugiej ręce miał koszyk. Drugi chłopiec trzymał krzyż. Wygłaszali orację:

Żaczek ja se, żaczek, wylazłem na krzoczek,
a z krzoczka na wodę, ubiłem se brode(...).

W zamian za to otrzymywali jajka, albo to, co gospodarz akurat miał, i wkładali zdobycz do koszyka. We wsi Futoma zebrane wiktuały sprzedawano i za zarobione pieniądze kupowano proch potrzebny do strzelania w czasie procesji podczas Rezurekcji w Wielką Niedzielę.

Chodzenie z pasyjką (cierpiskiem)

Między innymi w Łukawcu koło Rzeszowa odnotowano także chodzenie z pasyjką. Młodzież wędrowała po wsi tylko z krzyżykiem przybranym jałowcem. Dzieci [...] za winszowania dostawały najczęściej kromkę chleba. W Błażowej zaś otrzymywały za tę wizytę również jajka. Za dary podawały gospodyni krzyżyk do pocałowania. Dziś zwyczaje te już raczej nie występują.

Chodzenie z kogutkiem (kurkiem)

Dzięki rozmowom z seniorami wiemy, iż zwyczaj ten był żywy zarówno u Lasowiaków, np. w Dulczy Małej, jak i u Rzeszowiaków w Siedleczce. Początkowo kolędowano prawdopodobnie z żywym kogutem, potem z drewnianym lub glinianym. Robiono go zaś tak, jak się samemu potrafiło. Umieszczano go w wózeczku drewnianym wyglądającym jak wózek dziecięcy. Chłopcy chodzili po wsi śpiewając i robiąc wielki hałas. Przypuszczalnie jak w innych regionach Polski obchody te miały charakter zalotów. Kiedy jakiś chłopiec-zalotnik spodobał się córce gospodarza, dostawał od niej jajka. Jeśli zaś naprawdę bardzo wpadł jej oko – otrzymywał pisankę. Tak skojarzone pary miały żyć długo i szczęśliwie wraz z gromadką dzieci. Kogut jest bowiem symbolem nie tylko Zmartwychwastałego Chrystusa, ale także siły, urody, męskości i płodności. W innym wariancie chłopcy chodzący z kurkiem śpiewali pieśni oraz składali odwiedzanym rodzinom wielkanocne życzenia, za co dostawali jedzenie na organizowaną później wspólną biesiadę.

Chodzenie po drobsku

Okazuje się, że tzw. draby nie dotyczą jedynie kolędowania w okresie Bożego Narodzenia i zapustów. W Niedzielę Palmową dorośli mężczyźni przebrani za dziadów, przewiązani powrósłami, chodzili po domach i zbierali jajka na święta. Musieli mieć zasłonięte twarze tak, aby nikt ich nie rozpoznał. Mówili wtedy wierszyk:

Wejdźcie na góre, dajcie czarno kure.
Wejdźcie na faske, dejcie kiełbaske.
Dejcie joj pięć, bede wasz zięć.

W Mieleckiem droby zwano śmigurtami. Odwiedzali oni domy w lany poniedziałek i wygłaszali wierszowane oracje. W zamian otrzymywali jajka, polewano ich też wodą. Na głowie nosili wysokie szpiczaste czapki, a przepasani byli słomianymi sznurami. Zaczynali kolędowanie od słów: Przyszlimy tu po śmigurcie, ino nas tu nie opuśćcie.

Turki

Tak nazywane bywają straże grobowe. Pełnią wartę przy grobie Chrystusa w kościele od Wielkiego Piątku do mszy rezurekcyjnej. Nazwa turki, jak wyjaśniają mieszkańcy regionu, pochodzi z czasów odsieczy wiedeńskiej. Ludowe przekazy mówią o tym, że powracający z wojny mężczyźni ubrani byli w zdobyczne stroje tureckie i przybywali do rodzinnych wsi, udając się bezpośrednio do kościoła i zaciągając wartę przy grobie. W wielu miejscowościach Rzeszowszczyzny istnieje zwyczaj, że po Rezurekcji i śniadaniu u proboszcza członkowie straży grobowej odwiedzają domy w danej parafii i składają życzenia z okazji Świąt Wielkanocnych. Bywa, że prezentują na podwórkach musztrę. Otrzymują za to poczęstunek i datki.

Chodzenie z bębnem (emaus)

Z kolei w Wielopolu Skrzyńskim do dziś żywe i praktykowane jest chodzenie z bębnem przed Rezurekcją. Zwyczaj ten sięga czasów króla Jana III Sobieskiego, który wracając spod Wiednia, miał się zatrzymać oraz ofiarować mieszkańcom zdobyty bęben turecki. Dlatego w nocy z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę bębnieniem dobosza budzi się mieszkańców na pierwszą mszę św. Później mieszkańcy i strażacy spotykają się pod figurą św. Jana Nepomucena na wzgórzu obok Wielopola. Tam znów bębnią oraz śpiewają pieśni wielkanocne. W dalszej kolejności chodzą po domach i zwiastują mieszkańcom, że Chrystus zmartwychwstał.

Natomiast po południu w Wielkanoc bęben nawołuje wiernych na emaus – uroczystość poświęconą św. Rozalii z Palermo, patronce chroniącej od zarazy. Uczestnicy udają się na cmentarz choleryczny i w ten sposób wspominają ofiary epidemii cholery. Plaga ta w XIX w. wiele razy nawiedzała rejon Wielopola. Tam przy dźwiękach bębna odbywają się modlitwy za zmarłych oraz śpiewane są pieśni wielkanocne.

Grzegorz Mosiołek

Bibliografia:

Kolędowanie na Rzeszowszczyźnie, red. K. Smyk, J. Dragan, Kolbuszowa-Kraków 2019.
Folklor Rzeszowiaków – obraz przemian. Według badań terenowych 2014-2016, red. K. Barańska, J. Dragan, Kolbuszowa 2018.
A. Karczmarzewski, Ludowe obrzędy doroczne w Polsce południowo-wschodniej, Rzeszów 2011.
F. Kotula, Folklor słowny osobliwy Lasowiaków, Rzeszowiaków i Podgórzan, Lublin 1969.
K. Ruszel, Leksykon kultury ludowej w Rzeszowskiem, Rzeszów 2004.
K. Strycharz-Bogacz, Obrzędy, zwyczaje i śpiewy wielkanocne w życiu i pobożności ludowej mieszkańców Podkarpacia, Roczniki Teologiczne, Tom LXIV, zeszyt 13 – 2017, s. 97-116.